ZERO
Aaronie, gdybyś ty tu był, gdybyś
widział to szaleństwo, przekraczające poziom największego szaleństwa tego
świata (a musisz przyznać, że i ty, i ja widzieliśmy wiele) to pewnie zwijałbyś
się ze śmiechu, widząc moją minę, moją nieszczęśliwą sytuację. Dla mnie to
wszystko nie jest ani trochę zabawne. I tutaj byś powiedział, że to dlatego, że
nie mam poczucia humoru, a ja, że ty masz, ale mocno skrzywione. Tak, właśnie
takie jest! Przykro mi, ale kto inny miałby ci wyznać okrutną prawdę? Widzisz,
skarbie? Nikt. Bo inni żywi nie chcą oceniać twojego dennego poczucia humoru,
tylko od razu ładują ci śrut w czoło, w klatkę piersiową, w żebra, w plecy, w
serce…
Naprawdę nie wiem, jak ci
opowiedzieć to, co właśnie się rozgrywa. Byłoby łatwiej gdybym coś z tego
rozumiała, ale nie rozumiem tego tak samo jak twoich żartów. Korzystając już z
tego uroczego porównania, ta sytuacja jest tak samo głupia, beznadziejna i
załamująca jak one.
Wyobraź sobie to tak jakbyś
oglądał film…
Tak, dużo mogę o tym
wiedzieć.
Oglądałam filmy! Nikt nie
widział więcej filmów niż ja, naprawdę!
Mówiłam ci, że nienawidzę, kiedy
się śmiejesz?
Masz rację urodziłam się trochę
za późno, żeby mieć o nich jakieś większe pojęcie, ale wiedząc tyle ile wiem,
mogę ci to jakoś sensownie zobrazować, o ile da się w tym obłędzie znaleźć jakąś
minimalną cząsteczkę sensu.
Trochę się nie widzieliśmy,
prawda? Mam teraz nieco ponad dwadzieścia lat, ale nie więcej niż dwadzieścia
cztery. Moje włosy są jeszcze jaśniejsze, bo ostatnio więcej czasu spędzałam na
zewnątrz. Nie, nie pomyliłam się. Zgadnij, wreszcie umiem się dobrze bronić czy
przestało mi już zależeć na moim życiu? Ciężko mi określić, gdzie się ostatnio
ulokowałam, bo pogubiły mi się kolejności mieszkań z ostatniego roku, ale gdzieś
na bogatym południu. Tam zawsze miałam dostęp do szamponów, odżywek, balsamów
do kąpieli, aromatycznych olejków, kremów nawilżających i innych cudeniek, toteż
wyglądam dość dobrze, zdrowo, jakby układało mi się więcej niż w rzeczywistości.
Czyli jakby układało mi się cokolwiek.
Jestem ciekawa czy gdybyś
widział mnie teraz, to powiedziałbyś mi, że jestem piękna. To chore, że w tej
sytuacji chcę usłyszeć coś takiego, a jeszcze bardziej chore jest to, że pragnę
usłyszeć te słowa właśnie od ciebie.
Nieistotne, oglądajmy film ze
mną w roli głównej.
Kamera wjeżdża przez prostokątne
wejście granatowego, sporego namiotu z jasno oświetlonego miejsca w plenerze w
mrok granatowego tropiku. Skręca lekko w prawo i w samym środku kadru znajduje
się teraz dziewczyna. Siedzi na szarym materacu polowego łóżka z podkulonymi
nogami ubranymi w wojskowe spodnie i wojskowe buty. Wyżej brzuch, ramiona,
szyja, włosy, twarz. Nic specjalnego. Mam ci może opisywać, jaka to ja jestem
ładna, zgrabna i powabna czy na cielesne bzdety nie ma czasu? To znaczy dla
mnie one się nie liczą, a dla ciebie pewnie tak. Gdybyś mógł mnie zobaczyć, to
pewnie w ten swój magiczny sposób od razu oceniłbyś jak się czuję, a nawet o
czym myślę, a gdybym ja mogła cię zobaczyć to trwałoby to jedną setną sekundy,
bo od razu umarłabym ze szczęścia.
Jeden z moich nadgarstków skuty
jest kajdankami z ramą polowego łóżka ciężkiego jak cholera. Jakiś czas
próbowałam wyciągnąć przez metalową bransoletę chudą dłoń, ale tylko ją
poobcierałam i teraz boli ilekroć stal mocniej dotknie wrażliwej skóry.
Poza mną i łóżkiem w namiocie
jest też wielki metalowy kufer, na którym stoi miska z owocami, jakich jeszcze
nigdy nie widziałeś na oczy. Jesteś pieprzonym mieszczuchem, więc nie mogłeś. Nie
mógłbyś nawet uwierzyć, że tyle barw może się zmieścić na jednym talerzu i to
wszystko może być jadalne. Właściwie, w to drugie ja też nie wierzę, więc ich
nie dotykam i siedzę bez ruchu już drugą godzinę obojętna na ich kuszący wygląd
i odgłosy ludzkiego życia z zewnątrz. Rozumiesz? Są tutaj ludzie. Żyją za
materiałową ścianą, a ja mogę to słyszeć. Jest mi to tak obce. Doskonale
o tym wiesz. Nie jestem przyzwyczajona do więcej niż jednej osoby w moim otoczeniu. Chyba możesz sobie wyobrazić, jak bardzo się teraz boję.
Jeśli kamera byłaby tak uprzejma
i zjechała mocno w dół, zobaczyłbyś na ekranie piasek – szaro-biały, a nie
złoty jak w książkach – a gdyby skręciła jeszcze mocniej w prawo i
wyjrzała przez wejście do namiotu, zobaczyłbyś kolejne metry piachu, a dalej
bezkresne wody oceanu o barwie tak niebieskiej, że można zakochać się w tym
kolorze od pierwszego wejrzenia. I jeśli miałbyś trochę rozumu, pojąłbyś w
miarę szybko, że znajduję się na wyspie. Z kolei jeśli poświęciłbyś temu
dłuższą chwilę, to zacząłbyś się zastanawiać skąd tu się wzięłam.
Właśnie.
Widzisz, ja też tego nie wiem,
bo nie pamiętam nic.
I, dobrze, przyznaję, że wcale
nie nienawidzę twojego śmiechu. Kocham go tak samo jak twoje oczy, usta, twarz,
ramiona, tors, brzuch, całe ciało i prawie tak samo mocno jak ciebie w całości
nawet z okrutnym charakterem, złym sercem, zgniłą moralnością. I skoro już
przyznaję się do uczuć, to chciałabym, żebyś wiedział, że za tobą tęsknię, choć
byłam przekonana, że to uczucie jest mi obce. Tęsknię i zdaje mi się, że myślę
o tobie w jakiś sposób co sekundę. Tylko, że te myśli są tak niepewne, smutne i
okropne, że doprowadzą mnie w końcu do obłędu. Jak myślisz, ile jeszcze sekund
dam radę się zastanawiać, co się z tobą stało, czemu do mnie nie wróciłeś? Może
to zabrzmi okrutnie, ale wolałabym mieć pewność, że nie żyjesz, mogłabym nawet
zobaczyć twoje martwe ciało albo widzieć, jak gdzieś cię zabierają. Ten pierwszy obraz mógłby mnie zabić, a widząc, że ktoś próbuje mi ciebie odebrać, ruszyłabym z nimi i
z tobą na pewną śmierć. To byłoby lepsze, bo wtedy cierpiałabym chwilę, a nie… Nie
wiem ile sekund mają blisko cztery lata. Ale to i tak dość imponujący wynik,
prawda?
Bądź ze mnie dumny, że jeszcze
żyję, aczkolwiek nie wiem ile to jeszcze potrwa.
Popłakałam się. Znowu morski cmentarz. Ta historia tak mocno mnie rozwala na łopatki, że jak teraz znowu ją przerwiesz to musisz wiedzieć, że Cię znajdę. Jak...wszyscy tu zgromadzeni...mi świadkiem. Znajdę i skopię! <3
OdpowiedzUsuńOkeeej, postaram się dopisać więcej niż ostatnio. d;
UsuńAle wiadomo, jak z tymi staraniami u mnie jest... ;3
Cześć, przybyłam z polecenia tej Pani wyżej, więc jakby co miej pretensje do hindsight, bo od razu zaznaczam, że jestem laikiem, jeśli chodzi o blogi o takiej tematyce, także mogę pisać bzdury :P
OdpowiedzUsuńSzybko łyknęłam całość, nie wiem, co mogłabym napisać o samej treści. Może jedynie tyle, że czekam na kolejny rozdział, wtedy pewnie przedstawisz trochę więcej faktów. Da to mi jakiś obraz, na razie więcej dowiedziałam się z podstrony.
No, i jest coś jeszcze, co chciałam dodać od siebie, bo już od pierwszego zdania czytałam, jakbym była zaczarowana i przeniosła się w czasie. Całkiem niedawno, chyba nawet w zeszłym tygodniu, otworzyłam folder ze swoim starym tekstem, który napisałam jakieś 3 lata temu. Narracja, styl, ogólnie całość... Wiesz, czułam się tak, jakbym czytała "siebie" sprzed tych kilku lat. Jejku, to było takie, no, niesamowite :D Oczywiście nie wszystko było takie samo, ale samo skojarzenie już mnie uderzyło ;) Może też dlatego, że osobiście uważam, że kiedyś (przed długą przerwą), pisałam lepiej, niż piszę teraz. W każdym razie przeczytanie tego niedługiego fragmentu było przyjemnym doznaniem ;)
Pozdrawiam! :)
Hindsight to poleciła? A myślałam, że ta kobieta to jakiś gust ma, a nie. Zawiodłam się. d;
UsuńZero to prolog, który nie miał dawać wielu informacji, jedynie trochę zaintrygować, wprowadzić czytelników, ale tylko tak troszeczkę, więc cieszę się, że tak go odebrałaś. Za to gwarantuję, że rozdział pierwszy będzie bardziej dokładny, treściwszy i dłuższy.
Dziękuję bardzo za miłe słowa i również pozdrawiam. :)
Kopnę Cię. Mam gust bardzo dobry! <3<3<3<3
UsuńAww. ;>
UsuńJa ciebie też.
Okej, pierwszą reakcją mojego mózgu jest zwykłe: Ładne to. Jestem pod wrażeniem tej pełnej nostalgii i tony uczuć. No i oczywiście liczę na jakieś wyjaśnienia, co do tej troszkę beznadziejnej sytuacji w najbliższym czasie ! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zdaję sobie sprawę, że więcej wyjaśnień jest już w opisie utworu, ale taki był plan. :)
UsuńPrzeczytałam to "coś na kształt prologu" i muszę powiedzieć, że to jest naprawdę dobre :). Trochę przeraziłaś mnie tymi opisami, nie powiem - ale uwielbiam Twój styl pisania (czytam Twoje drugie opowiadane już od jakiegoś czasu, mimo że nie obserwuję bloga ^^).
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim podoba mi się to, że gdy piszesz, używasz czasu teraźniejszego, co jest nieczęsto spotykane w opowiadaniach blogowych. Szczerze powiedziawszy, to ja nawet próbowałam się za takie coś zabrać, ale mi nie wyszło, bo w połowie pierwszego rozdziału pomyliłam czasy i dałam sobie spokój ;3.
Twoje opowiadanie z pewnością jest tajemnicze i dobrze napisane. Co prawda rzuciło mi się w oczy kilka zagubionych przecinków, ale nie przeszkadzały one w czytaniu tekstu.
Pozdrawiam i życzę weny.
Bardzo mi miło przez te wszystkie przesympatyczne słowa. ;*
UsuńCzasu teraźniejszego używam odkąd podpatrzyłam go w jakiejś książce niskich lotów jako małolata, a teraz zwyczajnie nie umiem przerzucić się na przeszły. Tak samo jak ty - zaczynam je od razu mylić.
Dziękuję za komentarz :)
To jest po prostu świetne! Wiele nie mogę stwierdzić, ale na pewno masz taki lekki i przyjemny styl, że aż miło. Będę czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Carmen
Dzięki ;)
UsuńJa czytałam kiedyś morski cmentarz, dlatego cieszę się, że postanawiasz reaktywować historię, gdyż - jak już wcześniej mówiłam - pomysł był wprost niesamowity; zapierał dech w piersiach i zmuszał nas do czekania na kolejny (co jest powodem, dlaczego lubię książki w formie papierowej - masz od razu całość, a nie urywek jak na blogach). Jestem ciekawa, czy i tutaj napomnisz o tajemniczym szumie.
OdpowiedzUsuńCzytałam jeden z komentarzy, w którym napisałaś, że nie potrafisz się przerzucić na czas przeszły. Cóż, po przeczytaniu Igrzysk Śmierci pisałam w czasie teraźniejszym chyba przez rok, a potem się uwzięłam i próbowałam w przeszłym. Uwierz - po akapicie zapominałam się i wracałam do teraźniejszego. Na szczęście się zaparłam i się oduczyłam, ale było ciężko. Tobie jednak pisanie w tym czasie wychodzi tak dobrze, że cieszę się, iż nie zrobiłaś tego, co ja. Wychodzi Ci to bardzo naturalnie, co jest - według mnie - trudne, pisząc w teraźniejszym.
Prolog napisany w formie monologu do Aarona, którego na Morskim Cmentarzu przedstawiłaś nam jako towarzysza głównej bohaterki. W "Zero" pokazałaś nam jednak jej prawdziwe uczucia, które mnie nieco zadziwiają, ale to dobrze, bo jeszcze bardziej chcę przeczytać pierwszy rozdział. Strasznie podobał mi się kawałek o żartach mężczyzny. Miałam przy tym ubaw. To, co Ty robisz z słowami jest po prostu niesamowite. Nigdy nie czytałam czegoś tak profesjonalnego.
Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych, Wellesie
ksiezycowa-przeszlosc
Wprowadziłam duże zmiany między Morskim cmentarzem a Skowytem. Na przykład właśnie darowanie sobie Szumu i zmienienie nieco postaci Aarona.
UsuńLubię czas teraźniejszy, bo wtedy tekst wydaje się bardziej dynamiczny. Niestety koncept na to opowiadanie mam taki, że w połowie będą to wydarzenia "obecne", a w połowie te z czasu sprzed... no, tego co opiszę ;> Oczywiście, żeby sobie sprawę utrudnić, momenty "sprzed" będę pisać w czasie przeszłym. Wiem, trzeba być mną, no ale cóż...
Bardzo dziękuję za komentarz :)
Ten "prolog" musiałam przeczytać 2 razy.Przepełniony uczuciami i rozterkami bohaterki,przyprawia mnie o dreszcze.Uśmiechnęłam się na początku,zasmuciłam w środku i zapłakałam na końcu.Prolog i całe opowiadanie,przypomina mi tykającą bombę,która może wybuchnąć w każdej chwili.Zainteresowałaś mnie swoim opowiadaniem i mam nadzieję,że niedługo pojawi się rozdział.
OdpowiedzUsuńTymczasem,ja dodaję bloga do obserwowanych,pozdrawiam cię i życzę dużo weny ;)
Bardzo dziękuję, strasznie mi miło.
UsuńPrzybywam tu, gdyż pozostawiłaś u mnie swoja reklamę i wiesz co? Cieszę się, że tu zajrzałam.
OdpowiedzUsuńProlog ciekawy i poniekąd intrygujący. Jestem ciekawa dalszej części opowiadania, czeka z niecierpliwością.
charm--of--life.blogspot.com/
Lena
Dzięki.
UsuńFantastyczne :D naprawdę :D ciesze się że tu zajrzałam :) tyle emocji i to tylko w prologu. Najpierw chwila śmiechu i rozbawienia kiedy wspominała poczucie humoru Aarona, a potem smutek bo jego z nią nie ma. Naprawdę cudownie to napisałaś, zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńDodaję cię do linków u mnie :D mam nadzieję, że nie będziesz miała za złe
[only-revenge.blogspot.com]
Dziękuję serdecznie.
UsuńŚwietnie napisany tekst. Uwielbiam taką narracje, jest jedną z najbardziej klimatycznych a Ty używasz ja rewelacyjnie. Obraz Aarona (lubię to imię) fajnie współgra z całym opowiadaniem- filmem. Jestem szczerze zaintrygowana ciągiem dalszym ;).
OdpowiedzUsuńA wszyscy narzekają, że do tej narracji nie umieją przywyknąć. Cieszę się, że ją lubisz.
UsuńDziękuję.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpróbuję wyrazić to co czuję po przeczytaniu tej notki - i nie potrafię. Jedynie co widzę w mojej głowie to wyraz - NIESAMOWITE.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl pisania,podoba mi się narracja chociaż przywykłam do pisania czasie przeszłym.
Błędów - nie ma.
Emocje - są.
Uśmiech - jest.
łzy - też.
Czego trzeba więcej ? - Nowego Rozdziału.
Pozdrawiam, M :D
Miło mi. Dziękuję za komentarz ;3
UsuńNo hej, ile jeszcze trzeba czekać na coś nowego? :D Dokarm w końcu spragnionych czytelników! :D
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać rozdział pierwszy przed początkiem roku szkolnego, ale zobaczymy jak wyjdzie ;)
UsuńŁącząc ten tutaj Prolog oraz informacje, które zawarte są w opisie bloga, że tak powiem dały mi całkiem niezły obraz na Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł, oryginalnie napisany prolog.. Czego chcieć więcej ? Kolejnego rozdziału, o którym będę mogła powiedzieć to samo. Że jest niesamowity i oryginalny.
Będę wpadać tu częściej. :)
Dodatkowo, nominowałam Cię do Liebster Avard. Więcej informacji u mnie na blogu. :)
Pozdrawiam, życzę weny.
NEM. :)
Dziękuję za komentarz.
UsuńNiestety nie biorę udziału Libsterach.